Z Madzią urządziliśmy sobie wyścig do Fromborka - ona samochodem, z Korsz, ja rowerem z Gdaniska, dała mi 6 h handicapu, a mimo to wygrała.
Na żuławach oczywiście wiało, ale jak powiedział spotkany na palży w Suchaczu przy piwie Lonely Rider z Elbląga - nie ma cudów, zawsze wieje, i zawsze w twarz :).
Nowy kolega (kolega tym razem realny) pokazał mi skrót jak ominąć drugi z trzech zaplanowanych podjazdów, skorzystałem, za to ostatni, podkręcony adrenalinką (Madzia już czekała) i dwoma bronkami (powiat elbląski - zgadnij Czytelniku jakimi) przyjęłam ot tak.(tzn bardzo nie bolało)
Widoki przecudne - szczegóły na trasie w sportrackerze - nie mam dostępu bo w robocie nie mam flashplayera dobrego, zalinkuje jak będzie pora. trasę przeniosłem do gpsies, bo sam nie moglem uwierzyć w sumę podjazdów.
Tyle wracam do pracy (dziś w pracy autami -lepszy lekki niedosyt po przesycie)
Pokaż trasę GPS

Virtually Yours,
KŚ

najsam przód do prady potem do domu, potem do oliwy do muzeum w spichelrzu opata, a potem do gdyni

na nowych oponach - Schwalbe Smart Sam 28x1.4, kurcze jednak ma sens zakładanie opon do jazdy terenowej na jazdę terenową (przypuszczałby kto?).

dziś mocnym Accentem, z drobnymi sprawunkami po drodze

Dom-Praca-Dom-Praca-Dom
Amnezja nie boli. Szczególnie, gdy to nie ty pedałujesz.
Dziś czołgiem, tzn. garry'm - celem diagnostyki i upewnienia się w oczywistej oczywistości, że na pewno nie mieszkamy w górach i nie ma co do jazdy po mieście wyciągać górala (i jest to porażające).

Tyle.
Dziś (śr) w pracy samochodem na okoliczność przemęczenia i bólu istnienia.

Wespół, z Narciarskim Towarzystwem Wzajemnej Adoracji i Adoratorami (w tym na naszym Adoratorem) wybraliśmy się i dotarliśmy do Wejherowa. Trasa o zmiennych warunkach terenowych (grunt zbyt luźny na slicki :|) i pogodowych (o czym się rozpisał już Luszi. Tu przebieg
a tu foto tel.
Średnia dla całej wycieczki 9.8km/h, średnia z jazdy 14.5km/h.
Z ciekawostek - w Wejherowie wielkie kłopoty ze znalezieniem miejsca by pożreć jakiegoś stejka - wszędzie rezerwacje na okoliczność przemarszu Komunistów, w jedynej czynnej knajpie, na tyle duży ruch, że na przyjecie zamówienia cza było szczekać pół godziny, wszystko po to żeby się dowiedzieć że tylu schabowych (trzech) to nie będzie. (Przestaliśmy żałować Lusziego, który musiał jeszcze godzinę kręcić nogą by objeść Państwo P.) Pica dość dobra (zjadliwa), piwko jeszcze lepsze.
Niemiłym akcentem był groźnie wyglądający upadek jednej z serdecznych koleżanek, spowodowany chęcią sprostania normom prawnym i skorzystania z istniejącej ścieżki rowerowej (oznaczonej jak DDR) (krawężnik+opad=stłuczydupa), powtórzę więc oczywistą oczywistość (i jest ona porażająca) ścieżki - tak, jako opcja, a nie przymus!.
Powrót SKM w przedziale menedżerskim, wyjątkowo bez menedżerów - niedziela przecież - menedżerują sobie ostro w domach.
Miła rekreacja.
Tyle wracam do pracy (tzn. zaczynam ją).

</iframe>">tak to leciało
Mega pozytyw - odkrycie funkcji w sportstrackerze: jak zrobie zdjęcie telefonem jak ST chodzi, to je automatycznie geotaguje i wrzuca na mapkę (niezrobiłem tego bo było nieautocenzuralne)
Test nowych lampek nakaskowych typu plemnik - megapozytyw (ciekawe tylko jak z wytrzymalością baterii), kupiony komplet w niemeckim realu za 4 erło (wiem, wiem, lepiej już było kupić za tą cenę dwa zajebiste wina, ale wina też kupiłem).
tyle pa Kohani

W stronę zachodzącego slońca, fajne tempo, fajna trasa - zjazd do Chyloni - miód na moje oczy, od Chwaszczyna do Koleczkowa robią drogę, Gdynio wstydź się za swoje ddr,
telefon zdał egazamin jak ta lala - 3h na mp3 i gps i startowalem z mniej niz pół baterii (dobrze rokuje),
Niesety siodlo nie zdało egzaminu (bardzo mało brakowało by dosłownie polało ten test) - juz wkrótce - na allegro.
Szkoda tylko, że na towarzystwo, to mogłem liczyć tylko na mojego niewidzialnego kumpla (razem od 6 kl. SP), ale co tam, ....jedziemy dalej
tak to leciało
czymi sie zdaje czy sports tracker mocno zawyża wyskokość ?? (w pracy sprawdzę teraz szkda czasu na pierodły)
ide spaść - gut night